Słyszę tylko krzyki, piski i szepty. To mnie doprowadza do pieprzonego szału. Boję się.. Oni tutaj są, a ich celem jest sprawienie, abym odebrała sobie życie. Jesteś tłusta, gruba. Nikt Cię nie potrzebuje. Niech oni przestaną. Zaczynam płakać. Jesteś beznadziejna. Podejdź do tego okna, wejdź na drabinkę i zejdź ze niej na dach. Moja głowa zaczyna pulsować. Nie radzę sobie. Mam napad. Wiję się na łóżku. Spójrz w dół. Jeden krok i już Cię nie ma. Nie będziesz marnowała powietrza. Przełykam głośno ślinę i zwijam się w mały kłębuszek. Tak bardzo się boję.
-Przestańcie.. proszę. Zostawcie mnie w spokoju.- mówię cichutko, aby nie obudzić domowników. Jednak oni zaczynają się wydzierać. Otwieram oczy. Widzę ich! Widzę! Weź tą pierdoloną żyletkę. Weź, a damy Ci spokój. Wiemy, że chcesz wibić ją w nadgarstek. My to wiemy. Trzęsę i zalewam się łzami. Proszę, aby był to tyko głupi koszmar..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz